Wpływ koronawirusa na rynek elektroenergetyczny

Wpływ koronawirusa na rynek elektroenergetyczny

Jacek Sasin, wicepremier i minister aktywów państwowych, zapewnił wczoraj, że napięta sytuacja związana z koronawirusem w Polsce nie wpłynie na dostawy prądu.

W domach i firmach nie zabraknie prądu

Wicepremier w rozmowie w Polskim Radiu24 poinformował, że nie ma powodu do paniki i martwienia się o zapasy żywnościowe, benzyny oraz dostęp do wody pitnej i prądu. Jego słowa potwierdza Daniel Obajtek, prezes PKN Orlen, zapewniając, że koncern jest przygotowany na kryzys i na stacjach nie zabraknie paliwa. W razie epidemii bezpieczeństwo energetyczne kraju nie jest zagrożone. W państwach, w których doszło do dużej liczby zarażeń, również nie przerwano dostaw energii.

Zapotrzebowanie na energię elektryczną a wprowadzone restrykcje

We Włoszech, gdzie zamknięto wiele firm, placówek i instytucji, a wprowadzono możliwość pracy zdalnej, spodziewano się zmniejszenia popytu na prąd. Efekt okazał się zupełnie inny – dostawcy energii elektrycznej zaobserwowali większe zapotrzebowanie. Jednak ostateczny wpływ epidemii na rynek elektroenergetyczny będzie można oszacować dopiero po jej zakończeniu.

Kto straci na epidemii

Kryzys na pewno dotknie branżę lotniczą i branżę turystyczną. Koronawirus już odgrywa niekorzystną rolę w sytuacji gospodarczej wielu producentów oraz firm sprzedających nie tylko na Dalekim Wschodzie, ale i w Europie. Rząd rozważy wsparcie dla tych sektorów.

 

Źródło: polskieradio24.pl, biznesalert.pl