Tomasz Koziołkowski jest zaangażowanym kierownikiem zakładu automatyzacji procesów produkcyjnych. Po pracy chętnie jeździ na rowerze i… przekonajcie się sami.
Opowiesz nam coś o sobie?
Skończyłem mechanikę i budowę maszyn, specjalizacja: automatyzacja procesów produkcyjnych, i informatykę, specjalizacja: inżynieria komputerowa. Oba na Uniwersytecie Zielonogórskim. Oprócz tego na Politechnice Warszawskiej zrobiłem studia podyplomowe – eksploatacja elektrowni, elektrociepłowni gazowych i gazowo-parowych.
Za co będziesz odpowiedzialny w Mazelu?
Przyszedłem do pracy na stanowisko kierownik zakładu automatyzacji procesów produkcyjnych. Mam pod sobą dwa działy – dział automatyki, gdzie zajmujemy się programowaniem sterowników i obiektowymi rzeczami, CADy, wizualizacje. Drugi dział to warsztat – prefabrykacja rozdzielnic, automatyka niskiego i średniego napięcia w oparciu o różnego typu urządzenia. Dużo tego, ale te dwa działy są ze sobą powiązane pod względem techniki i systemów. I jeden i drugi dział opiera się o tego samego typu urządzenia i tych samych producentów. Jedno to bardziej praca software, druga hardware. To wszystko jest bardzo blisko siebie. Najważniejszym wyzwaniem jest, żeby nasze działy były jak najbardziej konkurencyjne na rynku i żeby jakość naszych usług była na jak najwyższym poziomie. Chcemy docierać do klientów, którzy szukają rozwiązań konkretnych, odpowiednich pod ich specyficzne wymagania. Nie chcemy robić tego co wszyscy inni, chcemy wyjść do klientów świadomych i chętnych na długotrwałą współpracę. Dążymy do tego, żeby firma Mazel była marką samą w sobie i od razu kojarzyła się z jakością.
A co robisz poza pracą?
Mam trójkę dzieci, psa i oczywiście żonę 😉 Moim największym hobby jest jazda na rowerze. Co prawda mało startuję w różnego typu eventach, np. rajdach MTB, ale biorę udział w różnych masach krytycznych i tego typu akcjach. Trochę zajmuję się też fotografią, wzięło się to z fotografowania moich dzieci gdy były małe. Lubię też podróżować. Kolejna pasja to motoryzacja – na tę chwilę odłożona trochę w czasie, bo są to samochody terenowe. Nie wyposażałem się w Defendera, w którym mógłbym dłubać w zimowe wieczory w garażu, ale to kwestia czasu.