Fala upałów powraca, a to oznacza bardzo stresujący okres dla polskich elektrowni. W czerwcu pisaliśmy o nowo ustanowionym rekordzie zapotrzebowania na moc w okresie letnim, który został pobity zaledwie kilka dni później. Importu mocy elektrycznej od sąsiadów stał się ponownie konieczny, a to rodzi pytanie – w jakim kierunku zmierza polska energetyka?
Czeka nas kryzys?
Ustalony pod koniec czerwca rekord na na zapotrzebowanie energii wynosił 24 140 MW i zmusił Polskę do importu od innych państw prawie 2,7 GW mocy elektrycznej. Stanowiło to prawie 10% zapotrzebowania odbiorców! Taki skok przyczynił się do wzrostu ceny energii elektrycznej na Rynku Bilansującym do poziomu 1500 zł/MWh. Finalnie jednak, cena ta była niewiele niższa od 1000 zł/MWh. Chociaż te liczby mogą niewiele mówić statystycznemu Polakowi, oznaczają one jedno – polski system elektroenergetyczny był o krok od katastrofy. Udało się jej uniknąć jedynie dzięki międzynarodowej współpracy z Niemcami, Czechami i Słowacją. Co jednak w przypadku, gdy państwa ościenne nie będą mogły nam pomóc albo gdy niespodziewanie w kryzysowym momencie dojdzie do awarii którejś z naszych elektrowni?
Polska energetyko, quo vadis?
Obecny stan polskiej energetyki nie pozostawia żadnych złudzeń – jeśli sytuacja będzie się utrzymywać i nie dojdzie do żadnych zmian, w najlepszym przypadku czeka nas zatrzymanie rozwoju gospodarczego państwa. Najczarniejszym scenariuszem jest bardzo poważny kryzys gospodarczy i społeczny. Jak twierdzi Jerzy Kurella, ekspert ds. energetycznych Instytutu Staszica, opieranie polskiego bezpieczeństwa energetycznego tylko i wyłącznie na na sprawnej działalności wielkich bloków energetycznych, bazujących przede wszystkim na paliwach stałych, to błędne i przestarzałe rozwiązanie. Pod względem rozwoju gospodarczego Polska ze swoim systemem energetycznym zostaje daleko w tyle. Brak wprowadzanych zmian jest zagrożeniem dla przyszłych pokoleń.
Jak radzi sobie Europa?
Wszystko oczywiście wiąże się z ochroną środowiska i pogłębiającymi się zmianami klimatu. Globalne ocieplenie narasta, a państwa Unii Europejskiej zobowiązują się do osiągnięcia zerowej emisji gazów cieplarnianych. Przykładem, za którym powinna podążać cała Europa jest Wielka Brytania, która na podstawie rekomendacji niezależnej komisji ds. zmian klimatu zdecydowała, że do 2050 roku osiągnie neutralność klimatyczną. To podejście, chociaż bardzo radykalne, ma szansę na powodzenie i jest niezwykle potrzebne. Długofalowa i, co najważniejsze, przemyślana polityka Brytyjczyków jest dobrym przykładem i wskazówką dla innych państw.
Czy sytuacja w Polsce się zmieni?
Polska na początek ma jedno zadanie – zmienić obecny model energetyki, który już na dziś jest niewydolny. Jeśli tego nie zrobimy, w ciągu najbliższej dekady czeka nas paraliż całej gospodarki. Chociaż przez wiele lat problem ten traktowano wyłącznie teoretycznie i abstrakcyjnie, to nie są już żarty. Według Jerzego Kurella, nowoczesna i szanująca środowisko naturalne energetyka jest warunkiem dalszego rozwoju naszego kraju. Odpowiedzią na pojawiający się problem jest coraz silniejsze opieranie polskiego systemu na produkcji energii elektrycznej ze źródeł odnawialnych. Tak zwana energetyka rozproszona, czyli wytwarzanie energii przez małe jednostki lub obiekty wytwórcze, zapewniłaby stabilizację cen energii i ciepła w Polsce oraz pozwoliłaby na rozwój poszczególnych regionów kraju. Dotychczasowy system, który oparty jest na na wielkich źródłach wytwarzania energii, nie spełnia już oczekiwań. Biorąc pod uwagę globalne ocieplenie i walkę ze smogiem, potrzebna jest natychmiastowa zmiana podejścia do problemu. Nic jednak nie odbędzie się bez presji wywoływanej przez społeczeństwo.
Źródło: J. Kurella, Tak dalej być nie musi – polska energetyka na rozstaju dróg, www.energetyka24.com